Fragment książki “Życie piękna katastrofa” autorstwa Jon Kabat-Zinna:
“Kiedy coś złego dzieje się z naszym ciałem i umysłem, naturalnie oczekujemy, że medycyna jest w stanie to naprawić, i często tak jest. Ale nasza aktywna współpraca jest niezbędna we wszystkich formach leczenia. Szczególnie potrzebna jest w przypadku chronicznych chorób, albo stanów, na które medycyna nie zna lekarstwa. W tych przypadkach jakość naszego życia może w ogromnym stopniu zależeć od umiejętności poznania własnego ciała i umysłu, byśmy samodzielnie zaczęli naprawiać nasze zdrowie, na ile jest to tylko możliwe (przecież nigdy nie wiadomo, jakie są granice naszych możliwości). Najlepszy sposób współpracy z lekarzami i medycyną to wzięcie odpowiedzialności za poznawanie własnego ciała, uważne słuchanie go i dbanie o wewnętrzne siły pozwalające poprawić i utrzymać zdrowie. Tu właśnie przydają się ćwiczenia z medytacji, które przyspieszają proces zdrowienia.
(…) Najczęściej pacjenci mają przekonanie, że medytacja to coś niezwykłego, mistycznego i nie z tego świata, a przynajmniej coś relaksującego. Inni uważają, że to nie jest czynność dla nich. Aby uwolnić pacjentów od skojarzeń, dajemy każdemu trzy rodzynki i jemy je, po jednej, skupiając uwagę na tym, co robimy i przeżywając każdą chwilę.
Najpierw uważnie popatrzymy na rodzynkę, obserwujemy ją, jakbyśmy widzieli ją pierwszy raz w życiu. Wyczuwamy pod palcami jej fakturę, dostrzegamy jej kolory i powierzchnię. Jesteśmy też świadomi wszystkich myśli, jakie mogą pojawić się w związku z rodzynkami i jedzeniem w ogóle. Dostrzegamy wszelkie pozytywne i negatywne myśli i uczucia wobec rodzynki pojawiające się, kiedy na nią patrzymy. Następnie przez chwilę ją wąchamy, a w końcu, z pełną świadomością, podnosimy do ust, świadomi ruchu ręki i dłoni, która umieszcza rodzynkę we właściwym miejscu. Mamy też świadomość wydzielania śliny – to umysł i ciało spodziewają się jedzenia. Ślina wydział się nadal, kiedy mamy rodzynkę w ustach i powoli żujemy, czując jej prawdziwy smak. A kiedy jesteśmy gotowi ja przełknąć, zwracamy uwagę na pojawiający się odruch przełykania, by i to przeżyć świadomie. Możemy nawet wyobrazić sobie albo “poczuć”, że teraz nasze ciało jest o tę jedną rodzynkę cięższe.”
To fragment książki Jona Kabat-Zinna “życie piękna katastrofa”, w której opisuje on przykład ćwiczenia z uważnosci. Dzięki temu ćwiczenu widać jak niewiele potrzeba, aby mieć satysfakcję i odzyskać uczycie nad uczuciami – wystarczy robić coś, świadomie się na tym skupiając. “Kiedy bowiem zaczynamy koncentrować uwagę w ten sposób, zmienia się nasz stosunek do różnych rzeczy. Dostrzegamy więcej i patrzymy głębiej. Możemy zacząć widzieć wewnętrzny porządek i związki tam, gdzie wcześniej ich nie zauważyliśmy, na przykład między odruchami pojawiającymi się w umyśle a tym, że objadamy się i ignorujemy sygnały, jakie daje nam ciało. Skupiając uwagę, stajemy się dosłownie bardziej przytomni. Przestajemy patrzeć na świat i robić rzeczy mechanicznie.”
Ćwiczenie z rodzynką można nazwać zgodnie z autorem książki “jedzeniem medytacyjnym”. W ten sposób udowadniamy, że w medytacji i skupieniu uwagi nie ma nic szczególnie niezwykłego czy mistycznego. Wystarczy tylko skupić uwagę na każdej chwili i tym samym odkryć nowe sposoby patrzenia na świat, bo chwilą teraźniejsza jest jedynym czasem, jakim tak naprawdę mamy… .